czwartek, 21 września 2017

Nieśniadaniowo: Gazpacho

Zaczynają się jesienne chłody, więc jakby na przekór postanowiłam zatrzymać trochę słońca na talerzu. Uwielbiam chłodniki, mogę jeść je nawet zimą. A dobre gazpacho to absolutny obłęd. Spójrzcie na ten kolor! Jest mega proste, szybkie i przepyszne.


Kilka wskazówek na początek:

1. Pomidory
Wybierzcie te pachnące, dojrzałe, pięknie czerwone, chyba, że checie jeść pozbawioną smaku wodę z pomidorów. Ja użyłam malinowych, które wprost ubóstwiam. Sprawdzą się też bawole serca. Powtórzę się po raz kolejny - nigdy nie żałujcie na dobrej jakości produktach. To sedno udanej kuchni.

2. Sól
Ta sztuczka jest bardzo przydatna. Obrane i pokrojone warzywa solimy wcześniej i pozostawiamy na przynajmniej 30 minut na blacie, by puściły sok. Łatwiej blenduje się je na gładką konstystencję i dzięki temu gazpacho nie jest rozwodnione. No i nie musicie go dosalać w trakcie.

3. Oliwa
Jeśli chcecie, by wasze gazpacho miało aksamitną konsystencję oliwy należy dodać do środka. Aby uniknąć rozwarstwienia i idealnie połączyć oliwę z sokiem z warzyw należy najpierw zblendować warzywa z dodatkiem octu, a następnie powoli dolewać olwię. Gazpaczo będzie miało cudownie gładką, jednolitą konsystencję. 

Składniki (na 3-4 porcje):
  • 4-5 pomidorów malinowych lub 2-3 bawole serca
  • 1 czerwona papryka
  • 2 ogórki gruntowe
  • pół cebuli (można użyć czerwonej, jest delikatniejsza)
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 bułka pszenna
  • ząbek czonsku
  • 2 łyżki octu winnego
  • pół szklanki oliwy
  • 1-2 łyżeczek cukru
  • szczypta chili
  • szczypta pieprzu
  • szypiorek (do podania)

Ogórki obieramy. Wszystkie warzywa kroimy w grubą kostkę i przekładamy do miski. Solimy, dodajemy połamaną na kawałki bułkę. Mieszamy i pozostawiamy na blacie minimum 30 minut. Ja zostawiłam na około 2 godziny. 

Po tym czasie warzywa odciskamy na sitku nad miską, zaś soku który pozostał nie wylewamy. Odciśnięte warzywa blendujemy dokładnie wraz z 2 łyżkami octu, łyżeczką cukru, ząbkiem czosnku i chilli. Dodajemy sok z warzyw i blendujemy około minuty, a następnie powoli wlewamy olwię blendując aż do połączenia. W razie potrzeby doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy z pokrojonym szczypiorkiem.

Smaczności,
m.


sobota, 16 września 2017

Nieśniadaniowo: steki z pieczonymi batatami i sałatką z rukoli, malin i sera pleśniowego

Mokry sen wszystkich mięsożerców  steki! Na moim stole goszczą raczej rzadko, choć niezmiernie za nimi przepadam. Użyłam rostbefu, a pani sprzedawczyni pokroiła mi go na zgrabne, 3-centrymetrowe steki. Wiadomo, kawał dobrego mięsa to tutaj podstawa. Nie ma co na tym oszczędzać i bawić się w jakieś dyskontowe, pakowane wołowiny, no chyba, że lubicie jeść pozbawione smaku podeszwy ;) Wbrew pozorom przyrządzenie steka jest bajeczne łatwe. Wystarczy  tylko pamiętać o kilku zasadach. Z resztą, co ja tu będę. Let's go!


Na początek kilka pro-tipów. Jeśli będziecie robić wszystko wedle tych wskazówek, stek nie ma prawa nie wyjść:

1. Mięso musi być w temperaturze pokojowej
Zimny stek na patelni obniża jej temperaturę, a to bardzo niedobrze. Wyjmijcie mięso z lodówki 30 minut przed jego smażeniem. W tym czasie możecie zająć się pieczeniem ziemniaków czy przygotowaniem pozostałych dodatków.

2. Sól i pieprz
Tak moi mili, nic więcej nie potrzeba. Szkoły są dwie  jedna mówi o tym, że steka nie należy solić przed smażeniem, druga oczywiście odwrotnie, jak najbardziej przed. Ja solę, tak samo jak Gordon Ramsey, no sorry. Żadnej wody nie puszcza, wnika w stek płytko i pozwala uzyskać chrupiącą warstwę wierzchnią. Soli nie trzeba wiele a najlepsza będzie ta grubo zmielona. Podobnie z pieprzem – grubo zmielony jest super.

3. Tłuszcz
Stek smażymy na turbo gorącej patelni! Do tego potrzebny jest tłuszcz o wysokim punkcie dymienia: olej rzepakowy, oliwa rafinowana (nie ta z pierwszego tłoczenia) lub masło klarowane. Jeśli chodzi o to zwykłe, dodajemy je na patelnię pod koniec smażenia steka, by nadać mu więcej smaku.

4. Patelnia
Tak jak napisałam  gorąca. Najpierw rozgrzewamy patelnię, potem olej  patelnia musi się dymić, wtedy kładziemy mięso. Najlepiej by patelnia była żeliwna lub grillowa. Ja jestem posiadaczką takiej ze stali nierdzewnej z grubym dnem  również jest w porządku. Teflon odpada.

5. Nie ruszajcie mięsa!
I w żadnym wypadku go nie nakuwajcie, chyba, że chcie stracić cały smak. Kładziecie mięso na gorącą patelnię i dajecie mu chwilę bez żadnego przekładania, przesuwania, czegokolwiek. Nie rusz i już!

6. Czas
Zasada jest taka, że na każdy centymetr grubości mięsa potrzebna jest minuta, by stek wysmażony był średnio. Preferowana grubość steka z takiego rostbefu to 3 cm, a więc smażyć należy po 3 minuty na każdą stronę. Jeśli lubimy bardziej krwisty 1-2 minut. Jeśli bardzo 4-5.

7. Odpoczynek
Steka nie należy kroić od razu po usmażeniu. Po zdjęciu z patelni odłóżcie go na talerz i przykryjcie folią aluminiową  zostawcie tak na 3-4 minuty. Dzięki temu stek zatrzyma w sobie wszystkie smaczności, a i temperatura nie spadnie za bardzo. Wołowina bardzo szybko stygnie, a całkiem zimny stek to niedobry stek, więc nie przesadzajcie też z tym odpoczywaniem.

No to lecimy z tymi stejkami!


Składniki (na 2 porcje):

Steki:
  • 2 steki z rostbefu o grubości 3 cm
  • sól
  • pieprz
  • olej rzepakowy do smażenia
  • 2 gałązki rozmarynu
  • 2 ząbki czosnku
Pieczone bataty:
  • 2 średnie bataty
  • sól
  • pieprz
  • oliwa
Sałatka z rukolą, malinami i serem pleśniowym:
  • 2 garści rukoli
  • kilka pomidorków koktajlowych
  • kilka malin
  • ser z niebieską pleśnią (użyłam Danablu)
  • migdały w płatkach
Dressing:
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 łyżka miodu
  • 1 łyżeczka musztardy
  • 1 łyżeczka octu winnego 
  • sok z cytryny
  • sól
  • pieprz
Mięso wyjmujemy z lodówki na conajmniej 30 minut przed rozpoczęciem smażenia steków. W tzw. międzyczasie piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni. 

Pieczone bataty:
Bataty kroimy we frytki lub talarki, w zależności od upodobań. Rozkładamy na balsze, polewamy oliwą, doprawiamy solą i pieprzem i pieczemy 20 minut. 

Sałatka:
Rukolę przekładamy do miski, dodajemy pokrojone na połówki pomidorki koktajlowe, maliny, pokruszony ser pleśniowy. Migdały podprażamy na suchej patelni, aż poczujemy ich delikatny zapach, cały czas mieszając. Uważajcie, by ich nie spalić, bo będą gorzkie. Dodajemy do sałatki. Do słoiczka wlewamy 2 łyżki oliwy, łyżkę miodu, łyżeczkę octu, łyżeczkę musztardy i odrobinę soku z cytryny. Doprawiamy solą i pieprzem. Zakręcamy słoiczek i mieszamy do połączenia składników. Sałatkę dressingiem polewamy przed samym podaniem  inaczej składniki namokną, oklapną i bedą brzydko wyglądać. 

Steki:
Mocno rozgrzewamy patelnię, a potem łyżkę oleju rzepakowego  aż patelnia zacznie dymić. W międzyczasie doprawiamy mięso grubo zmieloną solą i pieprzem. Kiedy patelnia będzie rozgrzana kładziemy na nią mięso. Smażymy w zależności od preferencji: krwisty i średnio krwisty ok. 1-3 minut na każdą ze stron, średnio wysmażony ok. 3-4 minut, bardzo wysmażony ok. 5-6 minut. Ja smażyłam po 3 minuty na każdą ze stron. Mięsa na patelni nie ruszamy. 2 minuty przed końcem smażenia na patelnię dodajemy łyżkę masła, dwie gałązki rozmarynu i dwa rozgniecione ząbki czosnku. Kiedy masło się rozpuści przechlamy patelnię, by spłynęło na jej brzeg, wybieramy łyżką i polewamy nim steka  dzięki temu mięso uzyska przyjemną, maślaną glazurę. Rozmaryn i czosnek nadzadzą mu zaś aromatu. Po żądanym czasie zdejmujemy mięso z patelni. Odkładmy do głębokiego talerza, przykrywamy folią aluminiową i dajemy mu odpocząć około 3-4 minut.

Na talerz wykładamy bataty, sałatkę polaną dressingiem no i naszego steka.

Smaczności,
M.